Niedziela, 27 lipca 2014
Wojsławice-Chełm-Lublin-Nałęczów-Kazimierz Dolny-Puławy-Lublin-Chełm-Wojsławice
Szóstka wspaniałych wybrała się w niedzielę, 27
lipca na rajd rowerowy – Chełm, Lublin, Nałęczów, Kazimierz Dolny,
Puławy, Lublin, Chełm.
Ja najpierw sam wyjechałem z Wojsławic o godz. 3:40, a wróciłem też sam na około godz. 23:40. Trasę Wojsławice-Chełm i Chełm-Wojsławice pokonałem na swojej szosie, a pozostałe 260 km na pożyczonej kolarce (z deczka cięższej), aby na mojej mogła jechać koleżanka Monika.
Start wspólnej wycieczki zaplanowano na godz. 5:05 z Placu Łuczkowskiego w Chełmie.
Cykliści: Monika, Tomek, Marcin, Adrian i Paweł wyruszyli zgodnie z planem kierując się w stronę krzyżówek lubelskich, gdzie miała czekać na nich Kasia. Jak się okazało, wszyscy – poza wspomnianą przed momentem Kasią – wybrali się na szosówkach. Osobiście bardzo podziwiam Kasię, że mimo takich okoliczności zdecydowała się pojechać z nami
Ja bym chyba wymiękł, jakbym miał jechać MTB w towarzystwie samych
kolarek… Chociaż tempo było zaplanowane na 23 km/h i konsekwentnie
mieliśmy się go trzymać.
Pierwszy postój pokazał, że założenia zostały spełnione w 100%. Marcina licznik prezentujący średnią prędkość do dwóch miejsc po przecinku wskazywał 23,00 km/h.
Do Lublina dotarliśmy prawie bez zmęczenia, nikt nie narzekał. Atmosfera była bardzo fajna. Jedziemy z wiatrem, więc na prostej trzymamy czasami 30 km/h. Raz nawet gdy dziewczyny prowadziły to na podjeździe nie zeszliśmy z 32 km/h. Szaleństwo
Trochę górek i kolejny ważny punkt na trasie – Nałęczów, gdzie w Parku Zdrojowym w sesji zdjęciowej przeszkadzają nam łabędzie. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Pod dotarciu do Kazimierza Dolnego szybkie fotki na wale nad Wisłą, aby na dłużej zagościć w Rynku.
Po uczestnikach wyprawy nie widać żadnego zmęczenia i jednogłośnie podejmujemy decyzję o wydłużeniu drogi powrotnej, aby zawitać do Puław.
Niestety w drodze powrotnej warunki atmosferyczne nie są dla nas sprzyjające. Bardzo wysoka temperatura i silny wiatr prosto w twarz pokazują, że powrót zajmie dłużej niż planowaliśmy.
Po kilkudziesięciu kilometrach docieramy do Lublina, by posilić się w McDonaldzie. Dużo nam to dało, bo od tego momentu wszystkim jakby przybyło energii. Do Chełma docieramy (oczywiście w komplecie) około godz. 22:10.
Trasa wyniosła 260 km, a pokonaliśmy ją ze średnią prędkością 22,9 km/h.
















Ja najpierw sam wyjechałem z Wojsławic o godz. 3:40, a wróciłem też sam na około godz. 23:40. Trasę Wojsławice-Chełm i Chełm-Wojsławice pokonałem na swojej szosie, a pozostałe 260 km na pożyczonej kolarce (z deczka cięższej), aby na mojej mogła jechać koleżanka Monika.
Start wspólnej wycieczki zaplanowano na godz. 5:05 z Placu Łuczkowskiego w Chełmie.
Cykliści: Monika, Tomek, Marcin, Adrian i Paweł wyruszyli zgodnie z planem kierując się w stronę krzyżówek lubelskich, gdzie miała czekać na nich Kasia. Jak się okazało, wszyscy – poza wspomnianą przed momentem Kasią – wybrali się na szosówkach. Osobiście bardzo podziwiam Kasię, że mimo takich okoliczności zdecydowała się pojechać z nami

Pierwszy postój pokazał, że założenia zostały spełnione w 100%. Marcina licznik prezentujący średnią prędkość do dwóch miejsc po przecinku wskazywał 23,00 km/h.
Do Lublina dotarliśmy prawie bez zmęczenia, nikt nie narzekał. Atmosfera była bardzo fajna. Jedziemy z wiatrem, więc na prostej trzymamy czasami 30 km/h. Raz nawet gdy dziewczyny prowadziły to na podjeździe nie zeszliśmy z 32 km/h. Szaleństwo

Trochę górek i kolejny ważny punkt na trasie – Nałęczów, gdzie w Parku Zdrojowym w sesji zdjęciowej przeszkadzają nam łabędzie. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Pod dotarciu do Kazimierza Dolnego szybkie fotki na wale nad Wisłą, aby na dłużej zagościć w Rynku.
Po uczestnikach wyprawy nie widać żadnego zmęczenia i jednogłośnie podejmujemy decyzję o wydłużeniu drogi powrotnej, aby zawitać do Puław.
Niestety w drodze powrotnej warunki atmosferyczne nie są dla nas sprzyjające. Bardzo wysoka temperatura i silny wiatr prosto w twarz pokazują, że powrót zajmie dłużej niż planowaliśmy.
Po kilkudziesięciu kilometrach docieramy do Lublina, by posilić się w McDonaldzie. Dużo nam to dało, bo od tego momentu wszystkim jakby przybyło energii. Do Chełma docieramy (oczywiście w komplecie) około godz. 22:10.
Trasa wyniosła 260 km, a pokonaliśmy ją ze średnią prędkością 22,9 km/h.
















- DST 312.00km
- Czas 13:35
- VAVG 22.97km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj